I do mnie zawitało takie mysie maleństwo. Nie chciałam stosować metod radykalnych - żadnych trutek czy łapek, z których trzeba byłoby wydłubywać zmasakrowane ciałko. Na Allegro znalazłam tzw. żywołapkę - do środka wkładamy przynętę (i to wcale nie ser, lepiej czekoladę czy orzeszki), myszka wbiega do środka, za nią zatrzaskuje się klapka i gotowe. Pozostaje tylko wynieść niechcianego lokatora i wypuścić go na pole. U mnie to naprawdę zdało egzamin, nie miałam wcześniej pojęcia, że można to zrobić w tak humanitarny sposób Kot by się u mnie nie sprawdził - po pierwsze to metoda zdecydowanie radykalna, po drugie w domu jest pies, który kotów wprost nienawidzi, po trzecie wreszcie - mamy alergię na kocią sierść.
Dzieki za pomysł. Nie wiedziałam, że są takie pułapki. U mnie z miesiac temu były myszy. Pierwsza wpadła do miski i nie umiała z niej wyjść, więc mąż bez problemu wyniósł ją z tą miską na dwór i wypuścił na polu, ale później rozstawiliśmy już pułapki i druga się w nie złapała, a też wolałabym nie zabijać tych biednych myszek. Musze poszperać w takim razie na Allegro:)
włażą którędy sie da, potrafią się przecisnąć przez naprawdę małe otwory. Jesli dom ma jeszcze jakies nie zaklejone dziurki to nie ma sie co dziwić, ze są. cały czas do przodu!
Walczę z myszami już od ponad roku na poddaszu,wchodzą po ścianach,rynnach.Ja stosuje żywołapki,zwykłe łapki 4 sztuki,spray na myszy,szczury,kuny,mam też dwa urządzenia ultradźwiękowe.Dookoła domu są same pola,więc tego cholerstwa trochę jest,ciągną do ciepłego i jedzenia.Parę sztuk złapałem ale końca nie widać,walka z wiatrakami...