Jest ich mnóstwo i są dosłownie wszędzie. W ogródku najbardziej ucierpiała moja czereśnia i clematisy, ale widzę, że także polne kwiatki na pobliskich łąkach są dosłownie oblepione tym paskudztwem. Podobno ten rok jest wyjątkowy pod tym względem
Aksamitki , wystarczy posadzić kilka szt. miedzy pomidorami i sprawa załatwiona , ja mam posadzona w całym ogrodzie w kilku miejscach i mszycy ani jednej sztuki na pomidorach a jest też czereśnia i wiśnia.
W internecie znalazłam wiele naturalnych sposobów na walkę z mszycami, także wywar z aksamitek, ale czy są skuteczne - nie wiem. Co najgorsze - w sezonie, kiedy królują mszyce, pojawiają się także przędziorki, a to już gorsza sprawa. U mnie np. zaatakowały dosłownie wszystkie iglaki (to tzw. przędziorek sosnowiec): są na tujach, jodle koreańskiej, jałowcu, srebrnym świerku... Sprawdźcie swoje iglaki - jeśli jest na nich gdzieniegdzie taka delikatna, lepiąca się pajęczynka, to niestety może być sprawka przędziorków. Podobno walka z nimi jest bardzo trudna, a jeśli na iglakach są już te pajęczynki, to praktycznie nawet niemożliwa Dlatego ja niestety stosuję chemię i mam nadzieję, że jeszcze zdążę uratować moje krzaczki.
Przepraszam ale olej się w wodzie nie rozpuści a po sodzie zostaną białe plamy ,nawet jakby udał się ten zabieg to jest sposób na zmycie mszyc ale i tak wdrapją się z powrotem jak ktoś chce je zmyć to wystarczy wąż z wodą i po sprawie będzie ten sam efekt, jak już pryskać to gnojówką lub wywarem z pokrzyw nic nie kosztuje bo każdy może go sobie zrobić w przeciwienstwie do sody i oleju a jest naprawde skuteczny. Jedyną aksamitką która odstrasza mszyce jest aksamitka rozpierzchła i skoro mszyce dalej siedzą na czereśni to albo nie ta odmiana albo jest tych kwiatków poprostu za mało i mszyce ich nie czują . Mam nadzieję że pomogłem pozdrawiam.
Dobrze działa lawenda, zresztą znalazłem tu lawenda zastosowanie potwierdzenie moich wieloletnich, samozwańczych praktyk. U mnie nie tylko na mszyce ale na inne robale też działa (ja mam na też do czynienia z przędziorkami). Przy okazji czereśnia czy wiśnia przyjemnie pachnie, a nie jakąś chemią. Nie wiadomo zresztą czy takie popryskane chemią można później bezpiecznie podawać dzieciom, ja zawsze miałbym wątpliwości